by Katarzyna Kwasek


piątek, 6 kwietnia 2012

Top 10 world's biggest problems

W ferworze przedświątecznej krzątaniny i tajnych misji jak pomalowanie paznokci albo coś równie absurdalnego - zrobienie ciasta, przygotowałam dla Was listę TOP dziesięciu największych problemów współczesnego świata. Cytując mojego ulubionego wykładowcę życzę "mokrego jajka" i zapraszam:

1.       Skończyłaś/-eś oglądać serial nadrabiając go i zostaje mi czekać na najnowsze odcinki, a one są tylko co tydzień…Tragedia dziejąca się codziennie w domach młodych ludzi. Kwiat kultury polskiej bowiem nie pozostaje spełniony po obejrzeniu tylko jednego serialu. Potrzeba co najmniej trzech topowych tytułów (1 medyczny + 1 komediowy + 1 kryminał/sensacja), aby zaspokoić zapotrzebowanie na "obycie" w amerykańskich serialach.

 2.      " Nie mam się w co ubrać a w dodatku szafa mi się nie domyka." Top problem wśród kobiet. Sprawdzone na własnej skórze. Bez zaplanowania poprzedniego dnia w co się ubiorę już nie wyobrażam sobie wyjścia nigdzie. To jakaś obsesja, zaburzenie psychiczne, choroba cywilizacyjna… obawa przed tym że jakakolwiek część garderoby nie będzie do czegoś pasowała przyprawa mnie o zimny pot. A co jeśli ktoś zauważy, ze moje paznokcie są pomalowane na zielono podczas gdy dziś noszę się w pudrowym różu…?

3.       Laptop przypomina, że zostało 7% baterii, a ładowarka znajduje się tak daleko, że trzeba po nią... wstać z łóżka! Nieodłączny problem osób korzystających z komputera niemalże bez przerwy. Któż z nas nie zna tego bólu? Tego przygniatającego uczucia w klatce piersiowej? Tego drżenia rąk gdy przytrafia się ta sytuacja? Tego powiększenia źrenic, gdy widzimy okienko na naszym ekraniku, że zaraz nasz laptopik padnie? Ech, nie ma co opisywać… nic przyjemnego… I jeszcze ta irytacja gdy nie zdążymy doczołgać się w ostatnim momencie i podłączyć go do zasilania, a on po prostu się wyłącza… Monitor gaśnie… Brr, na samą myśl robi mi się słabo.

 4.       Zaschnął ci lakier do paznokci. To uczucie. To okropne uczucie kiedy kupujesz nowy lakier do paznokci, ale że nie ma okazji by lakier ów pasował Ci do stylówki, po prostu czeka sobie na odpowiednią chwilę. I co? I gdy nachodzi moment ze zaplanowałaś wszystko tak, iż lakier pasuje Ci i do paska, i do sznurówek, a on po prostu okazuje się być gęsty, zaschnięty! Masz wtedy ochotę zrobić z panią z drogerii to samo, co Dexter (nota bene mój ulubiony bohater serialowy) robi ze swoimi ofiarami. Polecam obejrzeć.

 5.   Czytając książkę, rozpraszasz się. Po prostu – kot przychodzi na obchód pokoju, Chuck Norris rozgląda się po Twoim balkonie, a może właśnie Jude Law postanowił porwać Cię na szybki spacer i po prostu zastanawiasz się w co się ubrać. Nieważne. Po prostu rozpraszasz się, jednocześnie nadal czytasz. Po jakichś 2 minutach orientujesz się ze nie masz pojęcia co przed chwila przeczytałaś/-eś! Od dwóch stron tracisz kontakt z fabułą! Irytacja sięga zenitu – musisz cofać się do momentu w którym wiedziałaś o co chodzi, szukanie jego zajmuje Ci kolejne 2 minuty… tak kończy się, że książkę stustronicową czytasz pół roku. 

 6.       Musisz się zatrzymywać, jadąc samochodem. Jestem dość świeżym kierowcą, stad są osoby (zwracam tu uwagę na kochaną płeć brzydką :)), po prostu są osoby które nieważne jak dobrze jeździsz, nieważne, że zdałaś za pierwszym razem zawsze będą patrząc na Ciebie kierującą widziały ten obrazek:





Ale pomińmy tę kwestię. Ważne jest to jak bardzo irytuje mnie gdy muszę się zatrzymywać i wrzucać jedynkę, i ruszać. I znowu to samo, i znowu dwójka, trójka czwórka aż nagle musisz się zatrzymać, bo nie masz pierwszeństwa. I auto cierpi, bo jazda nieekonomiczna, i Ty. Po prostu czasem dobrze być Batmanem i podążyć Batmobilem bez jakichś śmiesznych stopów, które są dla śmiesznych, zwykłych śmiertelników.

 7.       Właśnie posmarowałaś się balsamem i musisz założyć ubrania, a balsam mimo tego jak go reklamowali w TV, nie wchłonął się w 20 sekund. Nie muszę chyba wyjaśniać jakie to nieprzyjemne uczucie, a jednak ten cudowny zapach balsamu wszystko wynagradza... Ech, czego się nie robi by cudownie pachnieć?

 8.        Skończył się limit na serial, który oglądasz online. A ty naprawdę masz ochotę obejrzeć sobie jeszcze jeden odcineczek How I Met Your Mother. Przecież to tylko 20 minut. Nie, i nie szkodzi ze gdyby było bez limitów obejrzałabyś/obejrzałbyś wszystkie sezony na raz. A wtedy… pojawiłby się problem nr 1 (patrz wyżej).

 9.       Skończyłaś/-eś czytać super książkę/oglądać świetny film. Powrót do rzeczywistości jest jakiś niezręczny. Nie masz czego czytać do spania, a masz wrażenie ze drugiej tak świetnej książki nie znajdziesz. (bądź też filmu). I zaczyna się żałoba. Niczym po utraconym, wyimaginowanym przyjacielu. Może wiec po prostu nie czytać żadnych książek i nie oglądać żadnych filmów? Cóż, istnieje teoria brzytwy Ockhama, że podobno te proste wyjaśnienia problemów są najlepsze. 50% Polaków już wybrało tę drogę i nie czyta w ciągu roku nawet kilku stron. A jak z filmami? Legenda głosi, że są osoby, które były po dwa razy na „Kac Wawa”…

 10. Nie ma ketchupu, a chcesz zrobić tosty. Nic. Pustka. Ciemność przed oczami. Ketchup się skończył, ale nikt nie pójdzie po niego do sklepu. Ach te paradoksy. Swoją drogą, nieustannie fascynuje mnie spór miedzy ludźmi mówiącymi "KECZAP", a tymi wymawiającymi nazwę przysmaku „KECZUP”. Zawsze należałam do tych drugich. Ot tak, może to kwestia przynależności kulturowej, a może etnicznej? Hmm… nie wiadomo. Chodzą słuchy, że Ci mówiący "keczap" mają problemy z angielszczyzną, stąd nadrabiają czytając "ketchup" jako "keczap". W ten sposób udowadniają, że przesadnie dbają o końcówki, zaimki przyimki oraz przysłówki angielskie, lecz tak naprawdę zapominają tak banalnej konstrukcji jaką jest ta z „nevertheless” czy też „although”. Skandaliczne!

 BONUS. Dziesiąty największy problem może się także zamienić w problem „Nie ma majonezu”, szczególnie gdy idą święta wielkanocne. Wtedy brak majonezu jest nie do pomyślenia, w ogóle jak można nie zadbać o majonez przed świętami? To tak jakby Robin Hood nagle okazał się zabierać biednym a rozdawać bogatym… Apokalipsa...

5 komentarzy:

  1. Kwintesencja kobiecości wręcz :-D Co do ketchupu, to dzięki Tobie, placki ziemniaczane stały się dla mnie przysmakiem :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach słynę widać z rzeczy niemożliwych, a tak poważnie, to znam wiele osób, które ten przysmak adorują. :D w końcu - ketchup, nadaje smaku rzeczom bez smaku od XVII wieku.

      Usuń
  2. Pasuje do Twojego szablonu z punktu pierwszego o jednym serialu medycznym, komediowym i kryminalnym, powiem więcej - jestem ponad to:) Chirurdzy+House, Jak poznałem waszą matkę +Teoria wielkiego podrywu i Castle:)
    Ok, doszło do mnie w tym momencie, ze jestem uzależniona od seriali:D
    Pkt 9 również jak najbardziej trafny:)
    Ps. Kasiu Katarynku zrób listę 20 książek, które polecasz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, Olu, ja wiem co piszę. :D a z tą listą dobra idea, pomyślę o czymś takim, póki co nie rezygnuję z koncepcji pół-żartem, pół-serio, jak skończą mi się pomysły to sporządzę Ci taką listę. z dedykacją! dziękuję za aktywność na mojej skromnej stronce. :)

      Usuń
  3. Te amerykańskie seriale to zmora współczesnego świata. Szczególnie młodych ludzi. Nie rozumiem jak można podniecać się czymś takim i marnować czas na obejrzenie całego "sezonu". Biedni młodzi ludzie bez pasji. Mi by było żal mojej młodości na siedzenie przed ekranem tyle czasu, i nierobienie nic konstruktywnego, nierozwijanie się. ;]

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy