GDZIE CI MĘŻCZYŹNI?
Bam. Jest. Temat do głębokiej refleksji.
Moje drogie, moi drodzy. Co się dzieje z płcią brzydką w dzisiejszych czasach?
Dlaczego feminizacja panów jest tak daleko posunięta i cały czas granica między tym co męskie a co damskie zawęża się?
Tak sobie myślę, że pewnego dnia, gdy już wszyscy dawno zapomnimy o końcu świata, a nawet o kilku kolejnych tym razem zapowiedzianych nie przez Majów, a przez dziennikarzy TVNu - nadejdzie dzień, w którym poczciwa komedia "Seksmisja" przerodzi się w rzeczywistość bez Stuhra i Łukaszewicza, a z nami w rolach głównych.
Dlaczego zamiast prawdziwych chłopaków/mężczyzn, roi się od rozgorączkowanych i rozczulonych nad kolorem kołnierzyka przy koszuli oraz swoim słabym samopoczuciem panien z zarostami?
Nie chodzi o księcia na białym rumaku, nie chodzi o Jamesa Deana, Bonda czy Morrisona.
Chodzi po prostu o zaangażowanego, silnego, zdecydowanego faceta, z którym rozmawiając nie zaczynasz się zastanawiać czy to przypadkiem nie gej
(pozdrawiam wszystkich gejów, ale niestety chłopaki - mamy te same obiekty zainteresowań, więc podejrzewam, że i Wam i nam, niewiastom byłoby łatwiej gdyby to było wypisane na czole. he he he).
Nie chodzi też o to, że facet ma o siebie nie dbać, jednak przesada nigdy nie była w niczym dobrym rozwiązaniem. Metroseksualizm, drodzy czytelnicy, jest jednak passé.
Wydaje się, że granica płci jest dość wyraźna, oczywiście mówię tutaj o drugorzędnych cechach. Mówiąc dosadnie aczkolwiek oględnie - koń jaki jest każdy widzi.
W praktyce tak nie jest, bo oprócz heteroseksualistów i homoseksualistów zarysowuje się grupa jakby niezdecydowanych, bojących się kobiet, facetów. I o niej cały czas mówię.
I na myśl o niej serce mi pęka, ręce drżą, a łza na rzęsie mi się trzęsie.
Drodzy zainteresowani wywodem czytelnicy.
Oczywiście, że nie zawsze to płeć brzydka musi wychodzić z inicjatywą, ale jeśli już któraś strona z takową wyjdzie, to warto, by właśnie to Bestia, a nie Piękna się zaangażowała na chwilę.
Bowiem amerykańscy naukowcy udowodnili, że kobieta po pierwsze potrzebuje w męskich ramionach oparcia, bezpieczeństwa, siły - i jednak to do pana należy ubieganie się o względy pani.
Wiem, że wychodzi tutaj ze mnie konserwa, beton, czy tam asfalt a może nawet kostka brukowa. Ale spróbujcie się ze mną nie zgodzić.
Tak, tak stworzeni jesteśmy i niezależnie od tego jak bardzo świat stanie na głowie natury się oszukać nie da.
Chcemy parytetów i równego wynagrodzenia, ale chcemy też by nas przepuszczano w drzwiach i całowano w rękę na powitanie.
Post dedykuję wszystkim znajomym singielkom, jak i tym szczęśliwie zachłopaczonym :)
Pozdrawiam, zdezorientowana Kate Little Acid.
Odnosząc się do ostatniego akapitu - część współczesnych "mężczyzn" uważa, że tzw. równouprawnienie zwalnia ich ze znajomości podstawowych zasad savoir-vivre'u. Z tego powodu są uosobieniem chamstwa i arogancji. Przeprowadziłam na ten temat pewien czas temu dyskusję z pewnym przedstawicielem płci męskiej, który próbował mnie przekonać, że skoro kobiety chcą równouprawnienia, to powinny pogodzić się z odchodzeniem do lamusa całowania w rączkę. Natomiast ja nie widzę związku. Nie można mylić dwóch tak odmiennych pojęć!
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak, jak trafnie zauważyłaś, istnieje jeszcze druga wersja facetów, którą można określić jako "lelum-polelum" - metroseksualni, przesadnie kulturalni, dystyngowani...
Często zadaję sobie pytanie, dlaczego tak rzadko dzisiaj można spotkać kogoś, kto jest POMIĘDZY tymi dwoma schematami? Popadanie ze skrajności w skrajność nie jest bowiem - przynajmniej w moim mniemaniu - ani zdrowe ani pożądane.
Facet ma być MĘSKI! Męski, to znaczy jaki? Uprzejmy, kulturalny, traktujący kobietę z należytym jej szacunkiem, a jednocześnie zdecydowany, posiadający własne zdanie (nie ograniczające się do wyboru wzoru kratki na koszuli!), no i czasami - do cholery jasnej! - powinien spocić się przy naprawianiu auta i... wytrzeć ręce w koszulkę. ;) TAK! Prędzej zakocham się w umorusanym od smarów fanatyku samochodów, niż w umorusanym kremami pasjonatem składu szamponu przeciwłupieżowego. Koniec i basta!
Dziękuję za pozdrowienia.
Pozdrawiam, szczęśliwa singielka! :)
Uwielbiam Twój styl pisania:) Nic dodać, nic ująć:)
OdpowiedzUsuńZakochana, szczęśliwa, niesingielka :)
Kasiu! zmiażdżyłaś mnie tym betonem i kostką brukową :))
OdpowiedzUsuńMasz niezłe pióro. Mówię to ja- przyszły wieszcz narodowy i językoznawca.
S.W
Cześć Kasia. Bardzo dobrze opisane.Trzymaj tak dalej.
OdpowiedzUsuńMam tylko do ciebie jeden minus. Za krótkieeeeeee!(bambi)
Bardziej niż w nadchodzący koniec świata wierzę w nadchodzącą Seksmisję. Nie zdawałam sobie sprawy z wagi problemu, dopóki nie nadarzyła się okazja do zaobserwowania różnych ludzi w rożnych miejscach i wniosek nasuwa się sam(a niewiedza była błogosławieństwem)... Tylko co zrobić.., co wpłynęło na tych współczesnych ludzi, kto lub co lansuje takie kanony? Za co nam kobietom, przyszło patrzeć na facetów w rurkach, obcisłych sweterkach i apaszkach? Czy taki, który dba o to by być na bieżąco z trendami mody, będzie w stanie także w stanie zadbać o rodzinę? Chyba za czasów Ewy Bem, nie było jeszcze tak źle...
OdpowiedzUsuń