by Katarzyna Kwasek


środa, 9 października 2013

Retrospekcja nr 1.

Ponieważ jestem wycieńczona zmienianiem wystroju bloga, nie jestem w stanie napisać czegoś sensownego, a frekwencja, a raczej absencja moich notatek osiągnęła apogeum, to blog żyje i żyć będzie... Wrzucam więc opowiadanie z października 2006, czyli sprzed siedmiu (!) lat. 


„Wspomnienia z dawnych lat”
W pewnym gimnazjum, w pewnym mieście były takie oto klasy: I a, I b, II a, II b, II c, III a, IIIb i IIIc. Wśród tych klas szczególnie wyróżniała się klasa  III c. Każdy w tej klasie był inny. Od punków po fanów PRL-u. Niezła mieszanka wybuchowa. Wśród fanów disco, była paczka przyjaciół. Tośka, Ulka, DJ Maksior i Aga. Założyli własny zespół w szkole. Wciąż marzyli o karierze. Dziewczyny opracowywały różne układy taneczne a DJ Maksior (prawdzime imię Wojtek) prowadził wszystkie dyskoteki w szkole i był z tego sławny na całe miasto. Lecz pewnego dnia podzieliła ich szkoła… Musieli się rozstać, bo każdy z nich poszedł do innego liceum. Spotkali się dopiero po latach. Jako dorośli na studiach. Wszyscy byli na wydziale tańca. Pewnego dnia, spotkali się, by powspominać stare czasy… Jednak już od lat Tośka skrycie i Ulka skrycie były zakochane w Wojtku. Przypomniały te czasy… Zrozumiały, że nadal, jak zobaczą Wojtka, serce im mocniej bije… Lecz nie mówiły o tym. Pewnego dnia, Wojtek podarował Ulce kwiaty, tak po prostu. Tośka rzuciła się na nią niczym lamparcica, pobiła i podrapała.
- Oczy ci wydłubę!
- Aaaaa!!!
Wojtek wkroczył do akcji. Obronił Ulkę. A Tośka wybiegła zapłakana. W tym momencie Wojtek wyjawił dawno skrywaną miłość do Ulki. Ulka wzajemnie. Aga też była bardzo szczęśliwa, że wszystko się ułożyło… A Tośka? Niestety… Uciekła bez wieści… Po latach, po ślubie Wojtka i Uli, po ślubie Agi z Irkiem, poznanym na studiach, pojawiła się.
Ula była sama w domu… Ktoś zapukał do drzwi… To była Tośka – teraz Antonina. Ula bała się otworzyć drzwi. W końcu otworzyła… Antonina powitała Ulę. Kiedy ta zaproponowała kawę i poszła do kuchni… Antonina dosypała jej toksycznych związków do tego napoju. Ula po kilku godzinach obudziła się… Pokrawiona, okradziona. Tak urządziła ją dawna przyjaciółka…
Na szczęście po paru miesiącach wyzdrowiała… Wojtek i Aga i sama Ula nie mogą do dziś wybaczyć Antoninie. Ślad po niej zaginął. Dopiero po kliku latach, uspokoili się, lecz Ula nigdy już nie zostaje sama w domu… 
KONIEC.

Cóż, słowem - horror straszny, fabuła trzyma w napięciu i rozwiązanie wcale nie szybkie. To, co pogrubiłam:
1. DJ Maksior - zadziwiający dobór pseudonimów, nie wiem skąd to wzięłam, chciałabym przypomnieć sobie dokładnie co autorka miała na myśli.
2. Dorośli. Na studiach. Jakoś jestem na studiach i nie uważam, żeby było to wyznacznikiem dorosłości. Wręcz przeciwnie, poziom gimbazy we krwi rośnie mi wraz z wiekiem.
3. "Oczy ci wydłubę" - shit just got serious. Groźba bezprawna i poważna tak bardzo, że dreszcz przechodzi, gdy się to czyta...
4. Toksyczne związki. Wtedy było jednoznaczne, że chodzi o związki chemiczne, ale gdyby oderwać to od kontekstu zdania, nabiera nowego, wspaniałego znaczenia.

Katarzyna Kwasek. Bujna wyobraźnia since 1993.

czwartek, 18 lipca 2013

Slash flash




To zdjęcie zrobiłam nie żadną lustrzanką, a zwykłą cyfrówką i w dodatku było to jakieś cztery lata temu. Jest ono  najlepszym dowodem na to, że - "Nie lustrzanka, lecz chęć szczera zrobi z Ciebie bohatera" (fotografa).


Zdjęcia mają to do siebie, że zapisuje się na nich nasze życie, te chwile, o których łatwo zapominamy. Powiedzmy - gdyby nie to zdjęcie, czy pamiętałabym wakacyjny leniwy dzień wakacji Anno Domini 2009?
Nie sądzę. Jednak wszystkie te piksele budują znacznie szerszy obraz, sprawiają, że widzę to, czego nikt z Was nie zobaczy - ten dzień, to miejsce, tę chwilę.
I właśnie w tym wyraża się cała magia fotografii.

Nie jesteśmy w stanie być w kilku miejscach jednocześnie: czy na pewno? Myślę, że to da się zrobić. Przeglądając czyjeś blogi podróżnicze, książki, wpisy, artykuły, w ciągu kilku chwil objeżdżamy świat dookoła i nie zdając sobie sprawy mamy wszystko w zasięgu ręki.
Nie jest to spełnienie marzeń skrytych podróżników, ale na pewno pomaga zabrać się do roboty, aby zamiast oglądać fotki, znaleźć się tam naprawdę.
W każdym razie, podróże zawsze kształcą. Choćbyśmy tylko o jakieś przeczytali i zaczerpnęli nieco z czyjeś wyprawy, coś w nas z niej zostanie.



Pomyślałam, że mój blog jest trochę ubogi pod tym względem.
W różnorodności tego, co mogę tutaj wrzucać, słowo pisane jest tylko kroplą w morzu możliwości.

Poza tym bardzo zachłannam pod tym estetycznym względem.
Ściska mnie w dołku jak przeglądam strony i blogi z pięknymi zdjęciami, gorąco robi mi się patrząc na minimalistyczne, wychuchane, wydmuchane wpisy oprawione ładnymi zdaniami i cudownymi zdjęciami. 
Myślę sobie "też tak chcę, być autorką tych przepięknych zdjęć i stworzyć z bloga hermetyczny album z jak najmniejszą liczbą wyrazów, a jak największą liczbą zdjęć".
Po czym wygrywa gadatliwość, czy raczej zamiłowanie do paplania i przelewania tego na klawiaturę takoż.


Więc co do zdjęć - jeśli nie będę miała nic do powiedzenia, roszczę sobie prawo do wrzucenia tutaj czegoś innej natury niż pisanina. Nie samym słowem żyje człowiek...

wtorek, 2 lipca 2013

Alternatywny słownik polsko-polski cz. 2

Kochani, dzisiaj kolejna część epickiego, błyskotliwego i zaskakującego słownika języka polskiego, który - mam nadzieję - przejdzie kiedyś do historii, ale póki co, żyje sobie własnym życiem i wciąż jest rozbudowywany, o ile tylko wena i czas pozwala na to mnie - oraz zacnej Sylwii Walaszczyk - której wkład w to wiekopomne dzieło jest nieoceniony.
W tej części więcej jest nawiązań do języka angielskiego, z którym skojarzenia były nieuniknione.
Zapraszam do czytania, komentowania i pisania swoich własnych propozycji, które opublikuję, o ile nie będą niecenzuralne.


***
Alternatywny słownik języka polskiego,
Walaszczyk Sylwia
Kwasek Katarzyna
2013
cz. II



katastrofa - fragment wiersza ułożony przez kata

diagnostyk - ktoś, kto nie wierzy w diabła

fonologia - nauka o nowoczesnych telefonach

kastracja - racja po stronie jakieś kasty

banderola - rola Antonio Banderasa

ekspresjonizm - wywieranie presji na byłym

broszura - szuranie puszką od browara

empiryk - niezadowolenie klienta wyrażone rykiem z powodu zamknięcia Empiku

falstart - inaczej powódź

pantera - wezwanie jakiegoś pana, aby coś zrobił teraz

majtek - moja technologia (ang. my tech)

majestat - moja posiadłość (ang. estate - posiadłość)

majeranek - majowy poranek

Majorka - moja własna orka

narażenie - pożegnanie przed ożenkiem

Nepal - zakaz palenia w Czechach

antykwariat - wariat na punkcie antyków

deliberować - śpiewać piosenki Libera po niemiecku

dressing - dres, który śpiewa

dyshonor - honor, którego broni się w dyskotece

dyskurs - kurs tańca disco

ekskomunika - ostatni komunikat od byłego chłopaka/męża

eksportacja - pozbawienie spodni byłego chłopaka/męża

potoczny - pot, który wydzielają oczy; synonim łez

kierownica - żona kierownika

kotara - krzyżówka kota z papugą arą

MONsun - słońce nad budynkiem Ministerstwa Obrony Narodowej

Ariadna - operowa aria na na dennym poziomie

ekstradycja - tradycja spotykania się ze swoim byłym

Alibaba - stara kobieta o imieniu Alicja

dyskografia - dyskoteka pomalowana graffiti

stanik - Stanisław, który jest nikim

hipster - ster hipopotama

różnorodność - wezwanie do stosunku płciowego (rusz, no, rodność!)

butelka - Elka, ktora jest głupia jak but

czajnik - wezwanie Nicka żeby coś zrozumiał, "zczaił"

flamaster - mistrz płomieni, (ang. flame - płomień)

stolica - osoba o stu twarzach

struś - święta Ruś (St. Ruś)

darmowy - inaczej dar wysławiania się

koniugacja - odziewanie konia w gacie

kompromis - obietnica dana przez telefon komórkowy (ang. promise - obiecać, obietnica)

ręcznik - prośba Nicka żeby ręczył za coś

bicykl - kiedy dwie kobiety przeżywają razem cykl miesiączkowy

organiczny - wykonywany na organach

chrystianizacja - zainteresowanie twórczością H. Christiana Andersena

dyskopatia - patologiczna potrzeba chodzenia na dyskoteki

kandydat - ten cukierek (ang. candy that)

filantrop - podąża śladem zespołu Feel

filozofia - fanka zespołu Feel o imieniu Zofia

fiszbin - fasola z rybą (ang. fish + bean)

fototyp - typ, który lubi sobie robić fotki

elektronik - Nick, który słucha muzyki elektro

gangrena - gang Renaty

wyróżnienie - krytyka osób ubranych na różowo (WY? RÓŻ? NIE, NIE!)

girlanda - dziewczyna pochodząca z Gór Andów

graham - aktor, który gra chama

grypa - słowa, które wypowiadamy, gdy dostajemy szlaban na komputer (Gry... pa...)

habilitować - litować się nad kimś w habicie

hebanowy - gdy nie jesteśmy pewni czy coś jest nowe

Hellada - lada sklepowa na Helu.

piątek, 21 czerwca 2013

Alternatywny słownik polsko-polski cz. 1

Mam zaszczyt przedstawić alternatywny słownik języka polskiego, który mocno jest niepoprawny i lepiej, by prof. Jan Miodek ani Jerzy Bralczyk nigdy w życiu go nie zobaczyli, gdyż pierwszemu może opaść szczęka, a drugiemu wąs zesztywnieć. 
Pragnę zaznaczyć, że to dopiero część pierwsza, a kolejność nie będzie alfabetyczna, toż to słownik niepoprawny, jak wyżej wspominałam. Poza tym - "ain't nobody got time for that!".


Za współpracę, pomysł oraz te najbardziej błyskotliwe hasła odpowiedzialna jest nieoceniona Sylwia Walaszczyk, będąca natchnieniem i muzą oraz moją serdeczną przyjaciółką.

A teraz bez zbędnych ceregieli przejdę do rzeczy.


***
Alternatywny słownik języka polskiego,
Walaszczyk Sylwia
Kwasek Katarzyna
2013
cz. I


autosugestia - sytuacja, kiedy sugerujesz sobie, że masz auto

autoagresja - sytuacja, gdy rycerze ortalionu niszczą ci twój drogi samochód

autopromocja - promocja w salonie samochodowym

ironia - gatunek owocu podobnego do jagody

autoironia - ironia na temat swojego samochodu

autodestrukcja - gdy zazdrosny sąsiad wybija ci szybę w aucie

poparzona - żona popa

wykładzina - żona wykładowcy

eklektyzm - choroba, której przyczyną jest zjedzenie nadmiaru eklerek

autobiografia - używanie naturalnych, bioskładników do malowania graffiti na aucie

kohabitacja - miłość do bitów

aspirant - osoba uzależniona od aspiryny

afrodyzjak - Dyzio, który ma afro

pamflet - flet, na którym gra Pamela

pampers - kot perski należący do Pameli

panewka - transseksualista o imieniu Ewka

papier - pożegnanie Piotra we Francji

paplanina - Nina, która dużo mówi

karnawał - okres, w którym dziecko jest często karane przez rodziców

paproch - papież o imieniu Roch

papużka - gdy kończy ci się ostatnia puszka piwa

puginał - wezwanie angielskiego rolnika do rozpoczęcia prac polowych (pługi, NOW!)

renesans - czcionka, której twórcą jest Re

reperkusja - odnowienie zniszczonej perkusji

ekshibicjonista - osoba, która niegdyś uzależniona była od hibiskusa

namiastka - dziewczyna, która często wychodzi na miasto

duplikacja - synonim ubikacji

riksza - słowa uciszające Ricka

rozbieżny - taki, którego bierze się ino roz!

proteza - argument na poparcie tezy

piernik - Piotr, który jest nikim

Nikolas - las należący do Nicka

dłubać - bać się przez długi okres

portfolio - nowe spodnie, jeszcze zawinięte w folię

rozkosz - kosz do jednorazowego użytku

Rumunia - związek, unia producentów rumu

rudyment - typ spod ciemnej gwiazdy o rudych włosach.

autodoskonalenie - auto doskonałe dla leniwego człowieka

trygonometria - gonienie kogoś przez trzy metry

sukman - mężczyzna, który ma kilka suk i ani jednego psa

cynizm - nadmiar cyny w organizmie

kiełbaska - kieł należący do obywatela krainy Basków

casanova - pieniądze pochodzące ze świeżej wypłaty

amfetamina - mina, którą robią ludzie jedząc ser feta

Andaluzja - kraina w Andach, w której mieszkają wyluzowani ludzie

alabaster - ster wyprodukowany w Alabamie

rajstopy - raj, do którego nie ma wstępu, bo wszędzie są znaki STOP

kalesony - synowie Kalego

artretyzm - skłonność do tworzenia sztuki, która wywołuje okrzyk "rety!"

Aragonia - papuga ara, której dano imię Gosia

eminencja - córka Eminema

deportacja - zdjęcie spodni

romantyk - antyk należący do Cygana

stalking - król stali

nygus (N.Y.G.U.S.) - Główny Urząd Statystyczny w Nowym Jorku

debil - Bill, który pochodzi z Niemiec

Casablanca - gotówka, która należy do Blanki

magnetowid - słowiański bóg magnezu.

bulwersować - wyrażać ból w poezji.
c.d.n.

sobota, 15 czerwca 2013

vivement!

W związku z dużą popularnością stron "czego nie mówią..." na fejsie, publikuję swoje własne "czego nie mówię". Wersja typowo letnia. Osoby z brakiem poczucia humoru uprzejmie uprasza się o opuszczenie strony.


***
Czego nie mówi Katarzyna Kwasek?

1. nie, nie podoba mi się ta sukienka w kwiatuszki. I nie, na pewno nie założę nic w odcieniu turkusowym. Nienawidzę tego koloru.

2. nie, mam już dość truskawek ze śmietaną... ileż można! z resztą, nie tęsknię za truskawkami przez cały rok, więc po co niby mam je jeść teraz?

3. nienawidzę lata. ciągle świeci słońce, nie można nosić swetrów ani kurtek. niech już będzie jesień! i niech znów pada! wychodzenie z domu jest dla słabych.

4. ani razu nie widziałam tego odcinka "Seksu w wielkim mieście!". dziwne, przegapiłam go? przecież nie obejrzałam tej serii ani razu do końca, z resztą ten serial to i tak jakaś klapa. kto w ogóle o tym słyszał?

5. lubię muzykę reggae. generalnie ta filozofia mi się podoba... przepadam też za hip-hopem. w końcu zawsze te piosenki niosą za sobą jakieś przesłanie. i nie, nie są tylko o dzieciach ulicy i gangach. A amerykańscy raperzy?
Ich wkład w kulturę XXI wieku jest naprawdę godny podziwu...

6. nie, nie zamierzam poprawiać błędów językowych, jakie popełniasz. w ogóle nie przeszkadza mi, że udowadniasz, jak mało oczytaną jesteś osobą. Szanuję to, że masz gdzieś
reguły języka polskiego. To fakt autentyczny.

7. uwielbiam coca-colę/pepsi! mogłabym ją pić litrami! ach, ten dwutlenek węgla  i tona cukru - idealne połączenie, które naprawdę gasi pragnienie!

8. nie znoszę kawy. od samego zapachu robi mi się niedobrze.

9. Generalnie uwielbiam się uczyć. Szczególnie bez zrozumienia i na pamięć. Uważam, że kierunek na jakim studiuję wcale nie wymaga nauki na pamięć. No i trochę za mało wymaga się od nas na drugim roku. Pięć egzaminów to za mało, można by od razu zrobić egzamin ze zobowiązań, bo później nie będzie na to czasu.

10. Bardzo chcę wiedzieć, jakie robisz postępy w nauce - błagam, opublikuj na fejsie, że zostało ci jeszcze tylko 100 stron do nauczenia. Z resztą, opublikuj wszystko. Co właśnie jesz. To, że świeci słońce, że pada, że twój kot zwymiotował, i wrzuć jakąś piosenkę, której nikt nie zna. Może nowy singiel Daft Punk? Okej, może być też Rihanna. W końcu jest taka niedoceniana.

wtorek, 26 lutego 2013

Nic, co ludzkie

Tak się składa, że w życiu częściej upadamy niż wzlatujemy. Może zabrzmię niczym mistrz banału Paulo Coelho, ale cóż  - taka jest prawda.
Rozdano Oscary, z czego jeden powędrował do młodziutkiej aktorki Jennifer Lawrence (o matko, ona jest ode mnie starsza tylko 3 lata! Nie mogę tego pojąć i czuję zazdrość, a zarazem respekt. Za 3 lata dostać Oscara. Nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić), za cudowną rolę w cudownym filmie "Poradnik pozytywnego myślenia", który mnie nota bene zachwycił.
I o czym piszą wszystkie portale dziś? O tym, że Lawrence przewróciła się w (bajecznie pięknej) sukience Diora, gdy szła odebrać nagrodę.

Moja irytacja sięga zenitu i błagam te wszystkie głupie media - zamknijcie się!

Dlaczego większą sensacją staje się upadek ze względu na gabaryty sukni, niż to, co powinno być sensacją  - wielki sukces w takim młodym wieku. Osobiście jeszcze 2 lata wstecz pomyślałabym sobie - e tam, ona wcale nie jest taka młoda,  a poza tym w ciągu 5 lat wiele może się wydarzyć i można zostać gwiazdą w sumie ot, tak...
A jednak, dzisiaj czuję się dziwnie, kiedy dowiaduję się, że to taka młoda niewiasta!

Wracając do jej upadku, to w sumie zupełnie ludzkie i normalne z jej strony. Właściwie... ona miała prawo upaść! Niewiarygodne! Mogło jej się to zdarzyć!

Właściwie, w mojej opinii dodaje jej to uroku, naturalności, której tak strasznie brak w mediach. Wszystkie te mimozy wyuczone są chodzenia w cudownych sukniach i na niebotycznych szpilach, a ona zdaje się mieć do tego spory dystans. Nieokrzesanie jest bardzo cenne, bo gdy widzę te maniery tych czerwonodywanowych maniur, robi mi się słabo i niedobrze od sztuczności.

Dlaczego więc upadek, zupełnie naturalna rzecz, jest upokarzający? W dodatku - nie tylko na gali oscarowej? Dlaczego wstydzimy się rozmawiać o problemach, uważamy, że upadki lepiej zatuszować i o nich zapomnieć? Skoro to właśnie one budują prawdziwych nas?
Owszem, może na tak wielkiej i poważnej gali jest to pewną wpadką, bo patrzą na to wszystko kilkucyfrowe liczby ludzi, ale mimo wszystko - po co robić z tego tak wielką aferę?

Jestem pełna uwielbienia dla Jennifer za tę sytuację - że opanowała wstyd i zrobiła to, co każdy rozsądny człowiek powinien zrobić w życiu. Po upadku, po prostu wstała i poszła dalej, a poszła po wielki sukces i splendor. I tak przez inteligentnych ludzi zapamiętana będzie jako zdobywczyni Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową. A przez troglodytów jako "ta, która upadła na schodach!!!" - ale kto by się przejmował ich zdaniem?

Dla mnie największym upadkiem związanym  z Oscarami jest upadek mediów. Co prawda nie jest on widoczny od dziś i oscarowa noc nie jest dla mnie olśnieniem, to kiedy włączam kolejny już portal i widzę na głównym zdjęciu relacji z Los Angeles upadającą aktorkę, mam ochotę rzucić cegłą w ekran laptopa, choć biedak niczym nie zawinił.

Po raz kolejny sięgając do polskich mediów czuję, jak obrażany jest mój intelekt.




***

jak można nie kochać tej dziewczyny?

sobota, 23 lutego 2013

Wyznaczanie priorytetów w sesji

Co prawda czasy sesji minęły wyjątkowo bezboleśnie w tym semestrze, jednak podczas nauki do takich egzaminów jak: Myślisz że cokolwiek wiedziałaś o Unii Europejskiej? Mylisz się, idiotko. (prawo UE)  oraz   Jak podciągnąć filozoficzne pierdzielenie pod wzniosłe treści prawnicze? (doktryny polityczno-prawne),
na myśl przychodziło mi milion sposobów jak skutecznie uniknąć nauki w sesji. Postanowiłam się nimi podzielić, jak już zdam, a więc na moim przykładzie widzicie, że można zarówno odnieść sukces na egzaminie, jak i wypełnić zadania z całej poniższej listy.

Po pierwsze.
Pisz bloga. Zostań szafiarką, blogerką lajfstajlową, pisz o gotowaniu albo po prostu, moim śladem, zacznij spisywać to co Cię najbardziej doprowadza do szału, cieszy albo smuci. Sukces gwarantowany - pochłonie Cię sztuka robienia zdjęć, szukania inspiracji do tego jak się ubrać jutro, albo po prostu czytanie książek czy obserwacja ludzi - wszystko, byleby tylko napisać coś,a co za tym idzie, olać naukę. Sposób nie dla każdego, wersja dla każdego poniżej.

Po drugie.
Rozpocznij wyzwanie pt. "Przejrzę całego 9gag'a, kwejka albo wiochę.pl....... no i może jeszcze coś?" - propozycje najbardziej bezsensownych, a zarazem czasochłonnych stron piszcie w komentarzach. Zachęcam. Zróbmy coś dla wyższych uczelni i wyeliminujmy podatnych na straty czasu studentów!

Po trzecie.
Chyba najprostszy sposób, a zarazem niechętnie  - o dziwo - wybierany przez studentów, który serdecznie polecam! Posprzątaj całe mieszkanie. No, ludzie. Co jest ważniejsze od porządku w szafie i czystego, połyskującego lustra? Na pewno nie kompetencje Komisji Europejskiej!

Po czwarte.
Zacznij czytać trylogię "50 Shades of Grey"! W końcu raz na kilka lat wychodzi książka, o której wszyscy gadają, piszą, hejtują i się zachwycają, a która pod przykrywką dziwnych upodobań seksualnych głównego bohatera, jest tzw. harlequinem o wielkiej miłości, bogactwie, high life (czyt. hajlajf - cudowne życie nieskalane różnie pojmowaną biedą), czyli po prostu o Kopciuszku, szarej myszy, w której zakochuje się książe, przedsiębiorca - magnat! Polecam, ten chłam czyta się tak szybko, że nawet nie spostrzeżecie, a z nauką będziecie w czarnej ... :)
PS. Szczytem wszystkiego jest, gdy idziesz do żabki, a tu na półce obok klopsików Pudliszki stoją egzemplarze powyższej lektury. Hahaha!


Po piąte.
Rozpocznij wyzwanie pt. "Pasowałoby zacząć jakiś dobry serial... Najlepiej żeby miał trzysta sezonów... Kurczę... może "Moda na sukces"?


Po szóste.
Zacznij uprawiać sport. Może taijiquan? Albo po prostu jakaś modern yoga, bez szaleństw. W każdym razie musi to wymagać regularności. I koniecznie wpisz to sobie na facebook'a do zainteresowań. Egzotycznie - magicznie.

Po siódme.
Ucz się gotować. Kochani... jak wiemy, przez żołądek do serca, ale także do telewizji, pieniędzy, high life'u i lansu. A kiedy najlepiej wychodzi krzątanie po kuchni? Wtedy, kiedy jesteśmy zobowiązani do krzątania po traktacie o funkcjonowaniu UE. Oddaj fartucha? Nigdy w życiu.


Po ósme.
Przygotowania do sesji mogą mieć kilka znaczeń. Oczywiście, że studentowi przychodzi na myśl nauka i dwutygodniowa wegetacja. Ale zapytajcie pierwszej lepszej modelki co to znaczy dla niej. Ano, makijaż, głodówka, manicure, pedicure, medytacja (w końcu pozowanie to ciężka praca...) Co należy zatem zrobić by przygotowania do sesji stały się przyjemnością? Rzucić studia i zostać modelką. Proste?  A jakie efektowne!


Po dziewiąte.
Zakupy w internecie. Bez względu na płeć, sposób sprawdzony, bo nie musisz wychodzić  z domu, a zza ekranu laptopa, na pytanie "co robisz, uczysz się?", zawsze można odpowiedzieć "tak, przeglądam slajdy". Szukanie godzinami idealnego swetra ? Bajecznie.


Po dziesiąte.
Znajdź sobie nową pasję. Nigdy nie jest za późno żeby nauczyć się szydełkowania. Albo pływania synchronicznego. A może okaże się właśnie w sesji, że jesteś wielbicielką/wielbicielem poezji niemieckiej. Kto wie? Ja na przykład dowiedziałam się, że jak dorosnę, chcę zostać kierowcą wyścigowym. 


Do dzieła. Pozdrawiam, Kate Little Acid.

Obserwatorzy