by Katarzyna Kwasek


sobota, 8 grudnia 2012

Once in a year

Mikołajkowemu nastrojowi nie ma końca, szczególnie gdy przypieczętowuje go solidna warstwa śniegu upiększająca nawet najbardziej niewdzięczne okolice.

W mikołajkowy dzień nie sposób nie mieć dobrego humoru, szczególnie gdy serce poruszają sceny z życia (nie)codziennego, mikołajkowego.

W tramwaju siedzi sobie grupka panów o reputacji zapewne nieciekawej, wśród nich jeden obrodziały niemalże jak Mikołaj, czy święty czy nie to nie mnie oceniać.

Wsiada do owego tramwaju pani z dziewczynką, córeczką zapewne, a mnie nie sposób ich nie obserwować mimo, że pochłonięta jestem widokiem Łodzi zza szyb tramwaju. Która, o dziwo, jest naprawdę ładna. Nocą. Pod warstwą śniegu. Ale jednak ładna.

Jeden z panów, podchodzi do dziewczynki i daje jej czekoladę, ot tak -  a urzeczone dziecko dzierży ją w rączkach jakby był to prezent od prawdziwego Mikołaja.

A mnie się serce raduje, gdyż wzruszam się widząc takie scenki. Wzruszam się, a za chwilę besztam w myślach, dlaczego tak szybko oceniłam tego człowieka.
Może i był to typ spod ciemnej gwiazdy, ale to jak traktuje nieznajomą uroczą dziewczynkę, sprawia, że w tej jednej chwili staje się świętym!

Do czego zmierzam - każdy z nas może taki być i to nie tylko raz na rok. Owszem, czasami ludzie nas mocno irytują i jedynym prezentem jaki im chcemy dać, to dać w dziób, więc dlaczego w ten jeden dzień szóstego grudnia naprawdę jesteśmy w stanie dla wszystkich być mili?

Zapewne jest tak, że każdy myśli - "no dobra. Tego jednego dnia mogę się uśmiechać, a nie warczeć na wszystkich dookoła, jutro od nowa będę burczeć jak to nienawidzę świata".

Ja jednak wolę myśleć, że jako jeden gatunek, walczący o przetrwanie tak samo, i choć nierówny jeden drugiemu - mimo pięknych haseł "każdy inni wszyscy równi" Paulo Coelho - naprawdę żyłoby nam się lepiej gdyby codziennie były Mikołajki.

Oczywiście także w Mikołajki czasem ktoś warknie zupełnie bez powodu, ale na większość naszego gatunku naprawdę działa George Michael śpiewający "last krismys aj gew ju ma hart" (pisownia przystosowana dla posługujących się polisz ingliszem), światełka, śnieg, a gdy Polsat urzecze nas Kevinem samym w domu czy Nowym Jorku, to już po prostu pełnia szczęścia.

Dlatego proponuję się starać być znośnym nawet, gdy śnieg stopnieje, a puszczanie hitu Wham! stanie się pozbawione racji bytu. 
No i oczywiście, przestańmy oceniać ludzi po pierwszym spojrzeniu, choć szufladkowanie bardzo nam ułatwia życie.


A jak Wam zaczyna brakować sił do bycia serdecznym, obejrzyjcie sobie bujną fryzurę George'a i przestańcie hejtować wszystko, co się da.




Pozdrawiam, zaczarowana Kate Little Acid.

sobota, 1 grudnia 2012

man's world

Od kiedy wczoraj obejrzałam wywiad ze znaną blogerką modową (to zjawisko to coś więcej niż  hipster, a zarazem mniej niż ikona stylu, choć o to nie trudno w polskim szołbizie) oraz od kiedy zaczęłam mieć czas na to żeby zastanawiać się nad tym, co powiedziała (dziś wieczorem w drodze do swego pałacu zimowego), wielce pochłonęła mnie myśl, której nie sposób przeczytać nie nucąc piosenki charyzmatycznej Danuty Rinn...


GDZIE CI MĘŻCZYŹNI?


Bam. Jest. Temat  do głębokiej refleksji.
Moje drogie, moi drodzy. Co się dzieje z płcią brzydką w dzisiejszych czasach?
Dlaczego feminizacja panów jest tak daleko posunięta i cały czas granica między tym co męskie a co damskie zawęża się?

Tak sobie myślę, że pewnego dnia, gdy już wszyscy dawno zapomnimy o końcu świata, a nawet o kilku kolejnych tym razem zapowiedzianych nie przez Majów, a przez dziennikarzy TVNu - nadejdzie dzień, w którym poczciwa komedia "Seksmisja" przerodzi się w rzeczywistość bez Stuhra i Łukaszewicza, a z nami w rolach głównych.

Dlaczego zamiast prawdziwych chłopaków/mężczyzn, roi się od rozgorączkowanych i rozczulonych nad kolorem kołnierzyka przy koszuli oraz swoim słabym samopoczuciem panien z zarostami?

Nie chodzi o księcia na białym rumaku, nie chodzi o Jamesa Deana, Bonda czy Morrisona.
Chodzi po prostu o zaangażowanego, silnego, zdecydowanego faceta, z którym rozmawiając nie zaczynasz się zastanawiać czy to przypadkiem nie gej 
(pozdrawiam wszystkich gejów, ale niestety chłopaki - mamy te same obiekty zainteresowań, więc podejrzewam, że i Wam i nam, niewiastom byłoby łatwiej gdyby to było wypisane na czole. he he he).

Nie chodzi też o to, że facet ma o siebie nie dbać, jednak przesada nigdy nie była w niczym dobrym rozwiązaniem. Metroseksualizm, drodzy czytelnicy, jest jednak passé.


Wydaje się, że granica płci jest dość wyraźna, oczywiście mówię tutaj o drugorzędnych cechach. Mówiąc dosadnie aczkolwiek oględnie - koń jaki jest każdy widzi.

W praktyce tak nie jest, bo oprócz heteroseksualistów i homoseksualistów zarysowuje się grupa jakby niezdecydowanych, bojących się kobiet, facetów. I o niej cały czas mówię.
I na myśl o niej serce mi pęka, ręce drżą, a łza na rzęsie mi się trzęsie.



Drodzy zainteresowani wywodem czytelnicy.

Oczywiście, że nie zawsze to płeć brzydka musi wychodzić z inicjatywą, ale jeśli już któraś strona z takową wyjdzie, to warto, by właśnie to Bestia, a nie Piękna się zaangażowała na chwilę.
Bowiem amerykańscy naukowcy udowodnili, że kobieta po pierwsze potrzebuje w męskich ramionach oparcia, bezpieczeństwa, siły - i jednak to do pana należy ubieganie się o względy pani.

Wiem, że wychodzi tutaj ze mnie konserwa, beton, czy tam asfalt a może nawet kostka brukowa. Ale spróbujcie się ze mną nie zgodzić.


Tak, tak stworzeni jesteśmy i niezależnie od tego jak bardzo świat stanie na głowie natury się oszukać nie da. 
Chcemy parytetów i równego wynagrodzenia, ale chcemy też by nas przepuszczano w drzwiach i całowano w rękę na powitanie.


Post dedykuję wszystkim znajomym singielkom, jak i tym szczęśliwie zachłopaczonym :)


Pozdrawiam, zdezorientowana Kate Little Acid.

Obserwatorzy