by Katarzyna Kwasek


sobota, 23 lutego 2013

Wyznaczanie priorytetów w sesji

Co prawda czasy sesji minęły wyjątkowo bezboleśnie w tym semestrze, jednak podczas nauki do takich egzaminów jak: Myślisz że cokolwiek wiedziałaś o Unii Europejskiej? Mylisz się, idiotko. (prawo UE)  oraz   Jak podciągnąć filozoficzne pierdzielenie pod wzniosłe treści prawnicze? (doktryny polityczno-prawne),
na myśl przychodziło mi milion sposobów jak skutecznie uniknąć nauki w sesji. Postanowiłam się nimi podzielić, jak już zdam, a więc na moim przykładzie widzicie, że można zarówno odnieść sukces na egzaminie, jak i wypełnić zadania z całej poniższej listy.

Po pierwsze.
Pisz bloga. Zostań szafiarką, blogerką lajfstajlową, pisz o gotowaniu albo po prostu, moim śladem, zacznij spisywać to co Cię najbardziej doprowadza do szału, cieszy albo smuci. Sukces gwarantowany - pochłonie Cię sztuka robienia zdjęć, szukania inspiracji do tego jak się ubrać jutro, albo po prostu czytanie książek czy obserwacja ludzi - wszystko, byleby tylko napisać coś,a co za tym idzie, olać naukę. Sposób nie dla każdego, wersja dla każdego poniżej.

Po drugie.
Rozpocznij wyzwanie pt. "Przejrzę całego 9gag'a, kwejka albo wiochę.pl....... no i może jeszcze coś?" - propozycje najbardziej bezsensownych, a zarazem czasochłonnych stron piszcie w komentarzach. Zachęcam. Zróbmy coś dla wyższych uczelni i wyeliminujmy podatnych na straty czasu studentów!

Po trzecie.
Chyba najprostszy sposób, a zarazem niechętnie  - o dziwo - wybierany przez studentów, który serdecznie polecam! Posprzątaj całe mieszkanie. No, ludzie. Co jest ważniejsze od porządku w szafie i czystego, połyskującego lustra? Na pewno nie kompetencje Komisji Europejskiej!

Po czwarte.
Zacznij czytać trylogię "50 Shades of Grey"! W końcu raz na kilka lat wychodzi książka, o której wszyscy gadają, piszą, hejtują i się zachwycają, a która pod przykrywką dziwnych upodobań seksualnych głównego bohatera, jest tzw. harlequinem o wielkiej miłości, bogactwie, high life (czyt. hajlajf - cudowne życie nieskalane różnie pojmowaną biedą), czyli po prostu o Kopciuszku, szarej myszy, w której zakochuje się książe, przedsiębiorca - magnat! Polecam, ten chłam czyta się tak szybko, że nawet nie spostrzeżecie, a z nauką będziecie w czarnej ... :)
PS. Szczytem wszystkiego jest, gdy idziesz do żabki, a tu na półce obok klopsików Pudliszki stoją egzemplarze powyższej lektury. Hahaha!


Po piąte.
Rozpocznij wyzwanie pt. "Pasowałoby zacząć jakiś dobry serial... Najlepiej żeby miał trzysta sezonów... Kurczę... może "Moda na sukces"?


Po szóste.
Zacznij uprawiać sport. Może taijiquan? Albo po prostu jakaś modern yoga, bez szaleństw. W każdym razie musi to wymagać regularności. I koniecznie wpisz to sobie na facebook'a do zainteresowań. Egzotycznie - magicznie.

Po siódme.
Ucz się gotować. Kochani... jak wiemy, przez żołądek do serca, ale także do telewizji, pieniędzy, high life'u i lansu. A kiedy najlepiej wychodzi krzątanie po kuchni? Wtedy, kiedy jesteśmy zobowiązani do krzątania po traktacie o funkcjonowaniu UE. Oddaj fartucha? Nigdy w życiu.


Po ósme.
Przygotowania do sesji mogą mieć kilka znaczeń. Oczywiście, że studentowi przychodzi na myśl nauka i dwutygodniowa wegetacja. Ale zapytajcie pierwszej lepszej modelki co to znaczy dla niej. Ano, makijaż, głodówka, manicure, pedicure, medytacja (w końcu pozowanie to ciężka praca...) Co należy zatem zrobić by przygotowania do sesji stały się przyjemnością? Rzucić studia i zostać modelką. Proste?  A jakie efektowne!


Po dziewiąte.
Zakupy w internecie. Bez względu na płeć, sposób sprawdzony, bo nie musisz wychodzić  z domu, a zza ekranu laptopa, na pytanie "co robisz, uczysz się?", zawsze można odpowiedzieć "tak, przeglądam slajdy". Szukanie godzinami idealnego swetra ? Bajecznie.


Po dziesiąte.
Znajdź sobie nową pasję. Nigdy nie jest za późno żeby nauczyć się szydełkowania. Albo pływania synchronicznego. A może okaże się właśnie w sesji, że jesteś wielbicielką/wielbicielem poezji niemieckiej. Kto wie? Ja na przykład dowiedziałam się, że jak dorosnę, chcę zostać kierowcą wyścigowym. 


Do dzieła. Pozdrawiam, Kate Little Acid.

2 komentarze:

  1. Za moich czasów ;) albo sprzatałam albo gotowałam - przy czym zaznaczam, że obydwu czynności nie znoszę! Sesje wszystkie zaliczyłam w terminie, studia skończyłam, pracę mam - czyli można ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie! a przy okazji, dzięki sesjom, stałaś się perfekcyjną panią domu:))

      Usuń

Obserwatorzy