Co prawda mamy weekend, więc nie trzeba się niczym jakoś pocieszać, chwilowo żyje się nam bezstresowo, ale jeszcze niedawno napisałam krótki poradnik jak w małych rzeczach, w codzienności która przytłacza stresem i obowiązkami, znaleźć drobnostki, które sprawia przyjemność i napawają optymizmem. Ano, bo żyjemy w tak ciężkich czasach, że trudno o to by wszyscy dookoła tymże optymizmem nas napawali. Umiesz liczyć, licz na siebie – jak mawia staropolskie sarmackie przysłowie w większości tragicznie prawdziwe :) choć z pomocą optymistów jest łatwiej. Dlatego doceniajmy tych optymistów obok nas! (ewentualnie optymistycznych realistów).
1. Odwołane zajęcia. To uczucie gdy możesz wykorzystać kwadrans akademicki i naprawdę udaje się to Tobie i Twojej grupie. Tak. Wpisujecie na kartce nazwiska i już… już idziecie do domu! Udało Wam się ich uniknąć! Nieważne, czy ćwiczeniowiec ma problemy rodzinne czy po prostu druga połowa nie chce go wypuścić z łóżka! W tym drugim przypadku – wszystkie strony są zadowolone! Dlaczego tak nie może być codziennie? W mojej jak na razie krótkiej karierze studentki raz – niemalże – udałoby się skorzystać z tego błogosławieństwa jakim jest ponad piętnastominutowe spóźnienie ćwiczeniowca. Niestety. Musieliśmy obejść się smakiem.
2. Wypad na czekoladę (względnie kawę,herbatę, ciasto, cokolwiek) w chwili w której się tego najmniej spodziewasz. Oczywiście warto mieć do tego odpowiednią osobę jednak i samotnie można upoić się luksusem jakim jest czekolada na gorąco czy też dobra kawa. Niestety ubolewam, że nie mieszkam w NY i nie mam Starbucksa piętro niżej. Głęboko jednak wierzę że to przede mną! I tej wersji się trzymajmy! (poważnie, pomyślcie w tej Łodzi o Starbuniu, bo hipsterzy naprawdę czują się niedowartościowani).
3. Otrzymujesz komplement typu "schudłaś”. Oj tak. Kobiety ten sort komplementów lubią chyba najbardziej. A jeszcze lepiej wszystko wygląda kiedy wchodzisz na wagę, a tam faktycznie kilogram mniej! Być może waga jest popsuta, być może niedowidzisz, to wszystko jest nieistotne. Najważniejsze że ktoś wysilił się na taki komentarz! Satysfakcja gwarantowana. (panowie czytajcie uważnie).
4. Znajdujesz zgubioną rzecz. Od wielu lat przez cały czas nie mogę odżałować zgubionego kolczyka o średnicy może… 5 mm? Ale miał niesamowita wartość sentymentalną, a poza tym był po prostu śliczny. Pamiętam ze wszystkie dziewczyny w podstawówce zazdrościły mi tych cudeniek. Pozostał mi po nim jeden, ale to jak z człowiekiem – i tak szuka tej swojej polówki i tak i przeznaczone mu jest żyć w parze i tak. Zupełnie jak z kolczykami…
5. Ulubiona piosenka w radiu/galerii handlowej. Tym bardziej cieszy im bardziej wykonawca jest alternatywny i mało znany. Niestety, kiedy orientujesz się, że Twój ulubiony zespół zaczynają puszczać nie tylko w Esce Rock, ale i w radiach gdzie obok Louisa Armstronga leci Rihanna, zaczynasz obawiać się ze to wszystko jest too mainstream... Cóż. Nie wszystko w życiu jest tak jak tego chcemy. Czasem alternatywność po prostu musi zejść na bok… Ech…
6. Nagle stajesz się gwiazdą telewizji. Ostatnio przytrafiła mi się taka śmieszna rzecz. Oczywiście z mojej wypowiedzi zostało wycięte wszystko co błyskotliwe, a riposta poszła się … ale i tak wszyscy są poruszeni. Mama ma łzy w oczach. Tata mówi: „jestem dumny, córko”, odzywają się dawni znajomi i nagle wszyscy cię kochają. Oczywiście do tego trzeba mieć wybitne szczęście, ale może lepiej go nie mieć, bo podobno tylko głupi mają szczęście. A to chyba już wynika z tego, że „niewiedza jest błogosławieństwem” - „ignorance is bliss”...
7. Wchodzisz do tramwaju a tam… pachnie! Piękne, męskie perfumy omamiają cię w ciągu sekundy. Patrzysz- żadnego menela. Młodzi, piękni, zadbani ludzie. Wszyscy zadowoleni, uśmiechnięci, uprzejmi. I nawet są wolne miejsca! Jak dotąd raz przydarzył się mi taki cud. Chwila ta przywróciła mi wiarę w ludzkość. W kto, ze ludzie jednak znają podstawowe zasady higieny osobistej. W to, że można jechać ot – zwykłym tramwajem – cieszyć się dniem i dodatkowo jako estetka czuć się komfortowo.
8. Budzi cię słońce. Ogólnie to ze coś cię budzi nie należy do rzeczy przyjemnych, ale jeśli twój poranek zaczyna się niczym w reklamie superwygodnego materaca w blasku słońca, to po prostu musi być dobry dzień. Jest słońce, wszystko wygląda jaśniej, ładniej, ludzie są ładniejsi (bo uśmiechnięci). A do tego wiatr jest ciepły i PACHNIE. Po prostu pachnie latem.
9. Odkrywasz dobrą piosenkę i słuchasz jej w kółko. Czasem mam taka refleksję, że szkoda tak słuchać tylko jednej piosenki przez cały dzień (opcjonalnie dwóch, przeważnie które do siebie zupełnie nie pasują), bo szybko mi się znudzi. Ale szybko pozbywam się tej myśli… bo już słucham całego albumu. Bo skoro jedna piosenka tego zespołu jest tak epicka, to znaczy ze więcej musi takich być. I w taki właśnie sposób poszerzam swoje horyzonta muzyczne. Na dzisiaj polecam:
1. Odwołane zajęcia. To uczucie gdy możesz wykorzystać kwadrans akademicki i naprawdę udaje się to Tobie i Twojej grupie. Tak. Wpisujecie na kartce nazwiska i już… już idziecie do domu! Udało Wam się ich uniknąć! Nieważne, czy ćwiczeniowiec ma problemy rodzinne czy po prostu druga połowa nie chce go wypuścić z łóżka! W tym drugim przypadku – wszystkie strony są zadowolone! Dlaczego tak nie może być codziennie? W mojej jak na razie krótkiej karierze studentki raz – niemalże – udałoby się skorzystać z tego błogosławieństwa jakim jest ponad piętnastominutowe spóźnienie ćwiczeniowca. Niestety. Musieliśmy obejść się smakiem.
2. Wypad na czekoladę (względnie kawę,herbatę, ciasto, cokolwiek) w chwili w której się tego najmniej spodziewasz. Oczywiście warto mieć do tego odpowiednią osobę jednak i samotnie można upoić się luksusem jakim jest czekolada na gorąco czy też dobra kawa. Niestety ubolewam, że nie mieszkam w NY i nie mam Starbucksa piętro niżej. Głęboko jednak wierzę że to przede mną! I tej wersji się trzymajmy! (poważnie, pomyślcie w tej Łodzi o Starbuniu, bo hipsterzy naprawdę czują się niedowartościowani).
3. Otrzymujesz komplement typu "schudłaś”. Oj tak. Kobiety ten sort komplementów lubią chyba najbardziej. A jeszcze lepiej wszystko wygląda kiedy wchodzisz na wagę, a tam faktycznie kilogram mniej! Być może waga jest popsuta, być może niedowidzisz, to wszystko jest nieistotne. Najważniejsze że ktoś wysilił się na taki komentarz! Satysfakcja gwarantowana. (panowie czytajcie uważnie).
4. Znajdujesz zgubioną rzecz. Od wielu lat przez cały czas nie mogę odżałować zgubionego kolczyka o średnicy może… 5 mm? Ale miał niesamowita wartość sentymentalną, a poza tym był po prostu śliczny. Pamiętam ze wszystkie dziewczyny w podstawówce zazdrościły mi tych cudeniek. Pozostał mi po nim jeden, ale to jak z człowiekiem – i tak szuka tej swojej polówki i tak i przeznaczone mu jest żyć w parze i tak. Zupełnie jak z kolczykami…
5. Ulubiona piosenka w radiu/galerii handlowej. Tym bardziej cieszy im bardziej wykonawca jest alternatywny i mało znany. Niestety, kiedy orientujesz się, że Twój ulubiony zespół zaczynają puszczać nie tylko w Esce Rock, ale i w radiach gdzie obok Louisa Armstronga leci Rihanna, zaczynasz obawiać się ze to wszystko jest too mainstream... Cóż. Nie wszystko w życiu jest tak jak tego chcemy. Czasem alternatywność po prostu musi zejść na bok… Ech…
6. Nagle stajesz się gwiazdą telewizji. Ostatnio przytrafiła mi się taka śmieszna rzecz. Oczywiście z mojej wypowiedzi zostało wycięte wszystko co błyskotliwe, a riposta poszła się … ale i tak wszyscy są poruszeni. Mama ma łzy w oczach. Tata mówi: „jestem dumny, córko”, odzywają się dawni znajomi i nagle wszyscy cię kochają. Oczywiście do tego trzeba mieć wybitne szczęście, ale może lepiej go nie mieć, bo podobno tylko głupi mają szczęście. A to chyba już wynika z tego, że „niewiedza jest błogosławieństwem” - „ignorance is bliss”...
7. Wchodzisz do tramwaju a tam… pachnie! Piękne, męskie perfumy omamiają cię w ciągu sekundy. Patrzysz- żadnego menela. Młodzi, piękni, zadbani ludzie. Wszyscy zadowoleni, uśmiechnięci, uprzejmi. I nawet są wolne miejsca! Jak dotąd raz przydarzył się mi taki cud. Chwila ta przywróciła mi wiarę w ludzkość. W kto, ze ludzie jednak znają podstawowe zasady higieny osobistej. W to, że można jechać ot – zwykłym tramwajem – cieszyć się dniem i dodatkowo jako estetka czuć się komfortowo.
8. Budzi cię słońce. Ogólnie to ze coś cię budzi nie należy do rzeczy przyjemnych, ale jeśli twój poranek zaczyna się niczym w reklamie superwygodnego materaca w blasku słońca, to po prostu musi być dobry dzień. Jest słońce, wszystko wygląda jaśniej, ładniej, ludzie są ładniejsi (bo uśmiechnięci). A do tego wiatr jest ciepły i PACHNIE. Po prostu pachnie latem.
9. Odkrywasz dobrą piosenkę i słuchasz jej w kółko. Czasem mam taka refleksję, że szkoda tak słuchać tylko jednej piosenki przez cały dzień (opcjonalnie dwóch, przeważnie które do siebie zupełnie nie pasują), bo szybko mi się znudzi. Ale szybko pozbywam się tej myśli… bo już słucham całego albumu. Bo skoro jedna piosenka tego zespołu jest tak epicka, to znaczy ze więcej musi takich być. I w taki właśnie sposób poszerzam swoje horyzonta muzyczne. Na dzisiaj polecam:
I oczywiście jak jeszcze nie słyszeliście o tym jak Polak podbił serce Beyoncé swoim remixem jej piosenki, a przy okazji stał się bożyszczem wszystkich Polek (także moim), to proszę bardzo, macie tu jego dzieło (a przy okazji te jego stylówy... ach):
10. NAJLEPIEJ. Nagle odkrywasz, że ktoś naprawdę czyta Twojego bloga. Spotykasz się z pozytywnymi komentarzami. I nie to, że na blogu – bo lepiej – w rzeczywistości. Z reszta, zawsze fajnie jak ktoś docenia Twoją pracę. Przynajmniej wiesz, że nie tylko piszesz dla wlanego samorozwoju oraz jako inwestycja w siebie, ale także sprawiasz komuś uśmiech na twarzy!
Dlatego pozdrawiam wszystkich misiaczków, u których jeszcze nie zanikla umiejętność czytania, którzy stawiają opór wszechogarniającej ignorancji, którzy czytają moje skromne wypociny (choć nigdy jeszcze przy pisaniu się nie upociłam, bo to sama przyjemność, oczywiście gdy się ma pomysł), wyjątkowo mocno!